Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do dyżurnego straży pożarnej w Zielonej Górze w środowe popołudnie, 19 lipca, tuż po godzinie 13:30. W ogniu stanęło pole uprawne w okolicach miejscowości Podmokle Wielkie (gmina Babimost), a dokładniej na granicy województwa lubuskiego z województwem wielkopolskim.

Do akcji skierowano zastępy Państwowej Straży Pożarnej z Sulechowa oraz najbliższe jednostki OSP. W międzyczasie na miejsce wyjechały też samochody gaśnicze z powiatu nowotomyskiego i samochód patrolowo-gaśniczy z Nadleśnictwa Babimost.

Pierwsze siły i środki były jednak niewystarczające do opanowania pożaru, ponieważ ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Wówczas do akcji wysłano kolejne zastępy, między innymi z powiatu świebodzińskiego oraz samolot gaśniczy Antonov AN-2 z Leśnej Bazy Lotniczej w Zielonej Górze.

Pożar nie jest opanowany. Trwa walka z ogniem

Sytuacja cały czas nie jest opanowana. Łącznie ogień gasi już około 20 zastępów straży pożarnej. Działania strażaków polegają zarówno na prowadzeniu akcji w natarciu na pożar, jak i obronie okolicznych lasów. Pożar objął do tej pory powierzchnię kilkudziesięciu hektarów.

Do zdarzenia sukcesywnie dysponowane są kolejne samochody. W drodze jest na przykład cysterna gaśnicza z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Zielonej Górze, która przewozi 25 tysięcy litrów wody oraz cysterna z OSP Kargowa. Wysłano także strażaków z terenu powiatu wolsztyńskiego.

Przyczyną pożaru najprawdopodobniej była iskra z kombajnu, który pracował na polu.

Godzina 15:00 - Sytuacja pożarowa została opanowana. Trwa dogaszanie, które z pewnością potrwa jeszcze trochę czasu. Do pomocy w gaszeniu ognia miały wyjechać jeszcze plutony gaśnicze z powiatu leszczyńskiego i szamotulskiego, lecz ostatecznie zostały odwołane.

Godzina 16:00 - Jak przekazuje rzecznik lubuskiej straży pożarnej st. kpt. Arkadiusz Kaniak, spłonęło 30 hektarów zboża na pniu i składowane baloty słomy. W akcji udział brały łącznie 24 zastępy straży pożarnej. Nikt nie został poszkodowany.

Przeczytaj też: Śmigłowiec LPR lata nocą nad Zieloną Górą i okolicami. Wiemy, dlaczego