W czwartek, 11 lipca, o godzinie 12:30, dyżurny Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego PSP w Zielonej Górze otrzymał zgłoszenie o pożarze stodoły w miejscowości Świdnica. Pożar zauważyli miejscowi strażacy-ochotnicy, którzy jako pierwsi wyruszyli do działań.

Sytuacja na miejscu zmieniała się z minuty na minutę. W budynku składowane były lakiery oraz rozpuszczalniki. Część z nich wybuchała, co dodatkowo potęgowało rozprzestrzenianie się ognia. Ponadto w środku znajdował się samochód dostawczy, a przy obiekcie zaparkowane były kolejne pojazdy.

Ochotnicy ze Świdnicy w pierwszej kolejności ewakuowali nietrzeźwych mieszkańców pobliskiego domu, w którym od gorącej temperatury popękały okna. Lokatorzy zupełnie nie wiedzieli, że tuż obok nich wybuchł pożar. Później strażacy uratowali jeszcze psa, który mógł spłonąć żywcem.

Z czasem do akcji sukcesywnie dysponowano kolejne samochody gaśnicze. Łącznie na miejscu pracowało 7 zastępów straży pożarnej, w tym cysterna o pojemności 25 tysięcy litrów wody. Obecni byli również oficerowie z Komendy Miejskiej PSP w Zielonej Górze - kpt. Piotr Kowalski oraz mł. bryg. Robert Bukowski.

Akcja gaśnicza była bardzo trudna. Strażacy, którzy działali najbliżej miejsca pożaru, musieli zakładać aparaty powietrze, aby uchronić się od toksycznego dymu. Pożar został ugaszony przed godziną 16:00. Na miejsce zdarzenia przybył wójt gminy Świdnica, Krzysztof Stefański. Dokładna przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Przypuszcza się, że jeden z nietrzeźwych mieszkańców celowo podpalił budynek.