Poseł do Parlamentu Europejskiego Bartosz Arłukowicz przyjechał w sobotę, 15 października do Zielonej Góry. Polityk wziął udział w Różowym Marszu promującym profilaktyczne badania piersi. Następnie były minister zdrowia wybrał się na rynek przy ulicy Owocowej, gdzie rozmawiał ze sprzedawcami na temat rosnących cen produktów.

- Każdego dnia poruszam się po niewielkich miejscowościach. Dzisiaj akurat Zielona Góra, czyli spore miasto. [...] Staram się odwiedzić lokalny ryneczek, porozmawiać z ludźmi o ich problemach, zapytać ich jak się żyje w tym trudnym czasie inflacji, zagrożenia wojną. - mówił Bartosz Arłukowicz, Poseł do Parlamentu Europejskiego.

Sprzedawcy w rozmowie z posłem wskazywali na wzrost cen produktów. Jajka w ciągu kilku tygodniu podrożały o około 20-30 groszy za sztukę co w przeliczeniu na standardową wytłoczkę daje wzrost rzędu 2-3 złotych. - Ludzie bardzo narzekają na ceny. Niestety nie mają pieniędzy. - mówiła jedna ze sprzedawczyń. 

- Inflacja ma bardzo wiele różnych przyczyn, na pewno to, co się dzieje wokół naszej wschodniej granicy ma na to także wpływ. Ale niestety także błędne decyzje rządu, NBP, zaniechania NBP, zbyt późne reakcje, brak zrozumienia przez prezesa Glapińskiego - a przynajmniej w jego przekazie zewnętrznym - mechanizmów makroekonomicznych, które się w Polsce dzieją. To wszystko powoduje dzisiaj dokładnie to, że cierpią ci ludzie tutaj na tym rynku. - mówił Arłukowicz. 

Po wizycie w Zielonej Górze Bartosz Arłukowicz udał się do Nowej Soli, a następnie do Kożuchowa. 

Czytaj także - Zielonogórska grupa SPEED w akcji. Kierowca w zabudowanym pędził 130 km/h!