Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze otrzymał w miniony piątek zakupione w Stanach Zjednoczonych testy genetyczne na koronawirusa dające wynik w 45 minut.
Kolejne środki ochronne trafiły do zielonogórskich medyków i policjantów. Wszystko za sprawą mocno zaangażowanych kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym w Krzywańcu. Jak podkreślają, chęci do pracy nie brakuje.
Sprawne leczenie to przede wszystkim bezpieczeństwo lekarzy i ratowników medycznych. Maski czy rękawiczki ochronne to niezbędne wyposażenie w czasie pandemii koronawirusa. Potrzeb jest znacznie więcej, a zasoby szybko się kurczą. Dołącz do akcji "Maseczka dla SORzaka".
Dziecko trafiło w piątek na Oddział Chirurgii Dziecięcej Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze z raną ciętą głowy. Podczas wypisu chłopiec kaszlał, podjęto decyzję o wykonaniu badań na koronawirusa. Wynik okazał się pozytywny.
Polska Agencja Prasowa poinformowała, że pacjent "zero" opuścił szpital w Zielonej Górze. Informacja okazała się nieprawdziwa. Rzecznik lecznicy zdementował wiadomość.
W obecnej sytuacji maseczki stały się towarem deficytowym. Zielonogórski szpital postanowił produkować je na własną rękę.
Od środy, 4 marca, mówi o nim cała Polska. To 66-letni Mieczysław Opałka, mieszkaniec Cybinki koło Słubic. Mężczyzna jest pierwszym pacjentem w kraju, u którego potwierdzono koronawirusa. Wczoraj wygłosił oświadczenie.
Pierwszy w Polsce potwierdzony przypadek zakażenia koronawirusem. Pacjent znajduje się w klinicznym oddziale chorób zakaźnych zielonogórskiego szpitala. Co wiemy o zakażeniu?